Strona:PL Zola - Płodność.djvu/399

Ta strona została skorygowana.

Wiem ja, że pomiędzy Rougemont a Berville jest wieczna zwada... No, ale to nie przeszkadza, że ludzie z Rougemont są łajdakami, uprawiając taki wstrętny handel niemowlętami z Paryża... Bo oni wszyscy w Rougemont tem się trudnią, cała wieś tylko z tego żyje a trzeba widzieć, by uwierzyć, jak to tam wszystko jest zorganizowane, by jaknajwięcej marło tego biednego paryzkiego drobiazgu... Towar przywożony z Paryża coraz się wyprząta, by nowemu miejsca ustąpić... Bo im częściej następuje taka odmiana, tem handel idzie lepiej i większe są zyski... Więc teraz wiesz dlaczego la Couteau tak chciwie się ugania za niemowlętami i jakim sposobem zawsze znajduje miejsce, by ulokować transport wywożony ztąd każdego tygodnia...
Wiktorya mówiła spokojnie, bez uniesienia, jak prosta wiejska dziewczyna jeszcze nie wyćwiczona w kłamstwie i wypowiadająca w szczerości to, co wiedziała.
— A dawniej, podobno, że było jeszcze gorzej... Mój ojciec wspominał, że za jego młodości, to kobiety z Rougemont same jeździły do Paryża i każda co tydzień zwoziła po cztery i pięć niemowląt odrazu. Nakładały je w kosz jak kurczęta i niosły pod pachą, ani się troszcząc, co się z niemi dzieje a na dworcu kolei żelaznej, w poczekalni, wsuwały pod ławy dzieci w węzełkach, jakby jakie szmaty, nawet któraś z tych bab zapomniała kiedyś jeden z takich