Strona:PL Zola - Płodność.djvu/422

Ta strona została skorygowana.

prowadzenia z chaosu odłogiem leżącej ziemi i stworzenia urodzajnych pól w Chantebled, czuł się coraz namiętnej pochwycony ochotą odkrycia bogactw przez wszystkich wzgardzonych i rzeczywiście cierpiał, nie mając odwagi powzięcia ostatecznej decyzyi. Z każdym dniem wzmagała się w nim chęć rzucenia się na to przedsiębiorstwo, wskrzeszenia życia tam, gdzie leżało bezczynnie uśpione, opanowywała go żądza człowieka, który znalazł do zrobienia dzieło, odpowiadające wrodzonemu uzdolnieniu, dzieło zdrowia, siły i własnemi rękami stworzonego bogactwa. Myśl nad tem snu go pozbawiała. Pasował się sam ze sobą, bo trzeba było wielkiej odwagi, wiary w uśmiechające się nadzieje, by puścić się na przedsiębiorstwo szalone z pozoru a którego mądrość i przezorność on jeden tylko odczuwał. Pragnął o tem wszystkim pomówić z kim wyczerpująco i przedstawić a zarazem zdecydować swoją wąchającą się wolę. A gdy przyszedł mu na myśl doktór Boutan jako człowiek dobry do rady, natychmiast go poprosił o godzinę rozmowy. Był to najodpowiedniejszy dla niego doradca, umysł bystry i rozległy, odważny, wielbiciel życia, człowiek o inteligencyi nie zacieśnionej swoją specyalnością, zdolny dojrzeć po za walkę pokonania pierwszych trudności zamierzonego dzieła.
Od pierwszej chwili jak zasiedli naprzeciwko siebie przy śniadaniowym stole, Mateusz rozpo-