czął swoją spowiedź, z zapałem opowiadając całość swego marzenia, swojego poematu, jak się o tem wyrażał z wesołym śmiechem. Doktór nie przerywając mu słuchał, widocznie podzielając wzrastające wzruszenie twórcy projektu. A gdy ten zamilkł, prosząc o zdanie, rzekł:
— Mój drogi, praktycznie nic nie mogę o tem orzec, bo nie zasadziłem w mojem życiu ani główki sałaty. Dodam nawet, że twój projekt wydaje mi się tak niezwykle śmiały, że niewątpliwie każdy rolnik, któregobyś spytał o radę, skrytykowałby twoje plany do szczętu, podając ci przyczyny niepomiernej wagi i wypróbowanego doświadczenia. Ale mówisz o zamierzonem dziele z takim zapałem i wiarą, że oto ja, profan, jestem najmocniej przekonany, że odniesiesz najzupełniejsze zwycięztwo. Ale wiedz, że twój projekt schlebia własnem mojem przekonaniom, bo od kilkunastu lat głoszę i dowodzę konieczności miłowania ziemi, zwrócenia się do rolnictwa... Francya nie zakwitnie w pełnej swej mierze, dopóki nie uzna potrzeby licznych rodzin, przekładających wieś nad miasto i żyjących ze zdrowej rolnej pracy wśród płodności ziemi, tej matki karmicielki nas wszystkich. Więc jakże chcesz, bym nie pochwalił twoich zamiarów?.. Zaczynam nawet ciebie posądzać, żeś przyszedł tutaj, jak każdy proszący o radę a pewien, że w zapytanym znajdzie brata i gorliwego wyznawcę tych samych idei, gotowego do tej samej walki.
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/423
Ta strona została skorygowana.