Strona:PL Zola - Płodność.djvu/427

Ta strona została skorygowana.

kami i w obawie odstręczania od siebie męża, zawsze wybiorą jego, chociażby to się działo z poświęceniem zdrowia dziecka... Zazdrością powodowane, odpychają dziecko, by zachować męża, który w przeciwnym razie mógłby je porzucić dla jakiej pozadomowej miłostki... A pani Séguin wprost drwi sobie z ludzi, przed którymi utrzymuje, że pragnęłaby karmić swoją małą Andreję, lecz nie może, bo nie ma mleka. Nigdy nie próbowała dać piersi dziecku a jestem przekonany, że tak jak wiele innych, mogła była odchować swoje dzieci, sama będąc ich mamką... Ale trzeba było zacząć zaraz od pierwszego... bo dziś, chociaż nie miłość dla męża powstrzymuje ją od spełnienia obowiązku, prawie napewno można powiedzieć, że byłaby niezdolną do takiego wysiłku, przywykłszy do idyotycznego światowego życia... Ale najgorsza sprawa z tem, że kobiety tego rodzaju co ona, rzeczywiście tracą możność karmienia swoich dzieci... po trzech, czterech pokoleniach matek nie karmiących, gruczoły mleczne zanikają i tracą własność wydzielania pokarmu... Ku temu podążamy, mój drogi... ku rasie kobiet zdenerwowanych, narwanych, niekompletnych, może zdolnych urodzić dziecko przypadkowo spłodzone, lecz radykalnie niezdolnych do wyżywienia go własnem mlekiem.
Mateusz przypominając sobie, co pod tym względem widział i z czem miał sposobność zapoznać