Strona:PL Zola - Płodność.djvu/431

Ta strona została skorygowana.

matki karmiąca jej dziecko, jest sponiewieraniem uczuć rodzinnych, wstrętnem przekupstwem, źródłem nieskończoności zła a często podwójną zbrodnią, wyrokiem śmierci dla dziecka matki i dla dziecka mamki.
Powóz zatrzymał się przy ulicy Roquépine przed drzwiami kantoru stręczącego mamki.
— Założyłbym się — rzekł doktór wesoło — żeś nigdy nie był w takim kantorze, chociaż jesteś ojcem pięciorga dzieci!
— Prawda, nigdy nie byłem! — odpowiedział Mateusz.
— Więc chodź zemną, zobaczysz coś dla siebie nowego a nie należy pomijać żadnej ku temu okazyi...
Kantor przy ulicy Roquépine, był najgłówniejszy w tej części Paryża i najlepszej używającej opinii. Kierowała nim pani Broquette, blondynka lat około czterdziestu, o twarzy majestatycznej, chociaż trochę za czerwonej; ściskała się mocno gorsetem i nosiła jedwabne suknie koloru zeschłych liści. Lecz jeżeli ta dama reprezentowała godność domu, mając sobie wyznaczone zadanie przyjmowania klientów, duszą przedsiębiorstwa, agentem zawsze czynnym był jej mąż, pan Broquette, drobny człowiek lat piędziesięciu o nosie szpiczastym, ruchliwych oczach i zwinnych gestach. On załatwiał wszystkie formalności, on czuwał nad edukacyą mamek, przyjmował je przybywające ze wsi, czyścił, uczył uśmiechu, grzecz-