stołowy o stołach i podłodze przesiąkłych nąjtańszem winem, o ścianach wytłuszczonych i kątach nigdy nie wymiatanych, buchał na sień odrażającemi wyziewami kuchennej stęchlizny.
— A więc znasz la Couteau! — zawołał doktór — gdy mu Mateusz opowiedział swe spotkania z tą kobietą. W takim razie, mój drogi, zetknąłeś się z narzędziem najwstrętniejszych zbrodni... La Couteau jest potworem w swoim rodzaju... A powiedzieć, że skutkiem naszego pięknego ustroju społecznego, odgrywa ona rolę pożyteczną, nieodzowną i ja sam, chcąc spełnić moją misyę, zapewne będę zmuszony odwołać się do jej pośrednictwa, wybierając jedną z mamek, które z sobą przywiozła!
Załatwiwszy się z klientem, pani Broquette z wielką uprzejmością wprowadziła ich obydwóch do swojego biura. Stary jegomość, obejrzawszy wszystkie mamki, odszedł, nie powziąwszy żadnej decyzyi, lecz obiecując, że powróci.
— Są ludzie, którzy sami nie wiedzą, czego chcą — oświadczyła sentencyonalnie pani Broquette. Panie doktorze, proszę mi wybaczyć ale doprawdy nie moja wina, żeście panowie musieli tak długo czekać... Jaknajpokorniej przepraszam... Ale jeżeli panowie chcecie wybrać dobrą mamkę, to będziecie zadowoleni, bo właśnie mam doskonałe okazy. Przedstawię te, które dopiero co ze wsi przybyły...
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/440
Ta strona została skorygowana.