dobra matka nie odmówiłaby tego... Niechaj więc wszystko razem będzie czterdzieści pięć franków, wszak pani widzi, że jeżeli komu, to nie pani w tem krzywda...
Pomimo, że była wzruszona, pani Menoux miała wrażenie, że ją okradają, wyzyskując ją z powodu choroby dziecka. Spojrzała więc z niedowierzaniem na la Couteau, oburzona, że będzie musiała jej dać tyle pieniędzy, tych pieniędzy tak ciężko zapracowywanych. Ileż trzeba sprzedać igieł i nici, by uzbierać taką sumę! Toczyła się w niej walka, która byłaby wzruszyła najtwardsze serca i wahając się pomiędzy oszczędnością a tkliwością macierzyńską, zawołała wzdychając:
— Więc mam zapłacić o pół raza więcej niż trzeba!
La Couteau dotąd uprzejma, rzekła opryskliwie:
— Przecież to nie moja wina, że dziecko jest chorowite! A przecież litość nie pozwala dać mu zamrzeć bez szukania pomocy doktora... Chyba pani tego od nas nie wymaga?... A więc koszta są i nie mogę dozwolić, by la Loiseau wszystko płaciła ze swojej kieszeni... Ale może pani do mnie nie ma zaufania? proszę otwarcie powiedzieć? w takim razie pieniądze można przesłać przez pocztę i listownie porozumiewać się z la Loiseau, bardzo mi to będzie na rękę, bo tylko niepotrzebnie mam ztąd kłopot i wielką
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/463
Ta strona została skorygowana.