przysiądz jestem gotowa, że Piotruś będzie zadziwiającej piękności. Pod względem urody, żadne dziecko nie może się z nim równać.
La Couteau tyle nagadała pochlebstw, tyle złożyła obietnic, że pani Menoux odeszła uśmiechnięta, uszczęśliwiona, już nie żałowała pieniędzy, bo serce się jej radowało, że Piotruś jest wyjątkowo pięknem dzieckiem i marzyła teraz o dniu, gdy go ujrzy powracającego ze wsi z tłustemi, rumianemi policzkami.
Gdy się drzwi zamknęły za niciarką, Celestyna zaczęła się śmiać i przytakując przyjaciółce, zawołała:
— A toż jej naopowiadałaś bajek! Idę o zakład, że malec ani myślał chorować!
La Couteau udała obrażoną:
— Powiedz zaraz, że nakłamałam... Zapewniam cię, że dziecko niedomaga.
Ale Celestyna jeszcze gwałtowniej się śmiała:
— Ach, jaka ty jesteś zabawna!... Nie udawaj przedemną, bo to się na nic nie zda! Znamy się nie od dzisiaj i wiem, co znaczy twoje kręcenie końcem nosa!
— Dzieciak jest jak chrząszcz i ledwo duch się w nim kołacze, nastawała la Couteau już znacznie miększym tonem.
— O, temu to wierzę! Ale chciałabym widzieć recepty doktora, rachunki z apteki... Ale mało mnie to obchodzi a nawet wcale... Z panią Menoux jestem jak z każdą inną, pogada się
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/465
Ta strona została skorygowana.