częstując się winem i coraz poufniej zwierzając wzajemnie. Wkrótce przestały liczyć się ze słowami, wypowiadając się ze spokojną, bezwiedną bezczelnością. Celestyna, popijając malagę, dopytywała się o nowiny z Rougemont a la Couteau, gryząc biszkopty i łykając wino, opowiadała prawdę z całą brutalnością. Dziecko Celestyny, które wbrew przewidywaniom, opartym na zręczności la Rouche, urodziło się żywe, la Couteau umieściła u małżonków les Vimeux i w kilkanaście dni u nich zmarło. Małżonkowie les Vimeux będący jej dalekiemi krewnemi, przesyłali jej pozdrowienia a zarazem wiadomość o ślubie swej córki. U małżonków Gavette, stary ojciec pilnujący niemowląt, przewrócił się na ogień w kominie, lecz na czas go wyciągnięto, bo żyje a tylko dziecko, które trzymał na ręku, opiekło się, jak kurczak na patelni. Ale poczciwa la Cauchois może będzie miała jakie nieprzyjemności, bo naraz zmarło u niej aż czworo małych paryżan, z powodu niezamknięcia okna na noc; dwoje z tych niemowląt pochodziło z domu podrzutków a dwoje z kliniki pani Bourdieu. Od roku wszystkie dzieci wymierają u la Cauchois, co które przyjedzie, to i zaraz trzeba nieść na cmentarz; więc wójt zwrócił uwagę, że za wiele niemowląt u niej umiera i upominał aby się tego nadal strzegła, bo z jej powodu gmina będzie miała złą opinię. Dobrze zrobił, że ją ostrzegł, bo zanadto
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/467
Ta strona została skorygowana.