Strona:PL Zola - Płodność.djvu/478

Ta strona została skorygowana.

że nie mogę. Więc, jak powiadasz, weźmie my trzecią mamkę i jaknajprędzej a może trafimy na poczciwą kobietę...
Zatrzymał się przed fotelem, na którym leżała Andrea. Dziecko wystraszone tym cieniem zaczęło krzyczeć. Zapewne nie widział jej a nawet nie słyszał tak mocno był wzburzony, czerwony ze złości. Również nie widział Gastona i Łucyi, którzy wystraszeni przybiegli, lecz stanęli onieśmieleni przy drzwiach a ponieważ nikt na nich nie zważał, więc czekali nie wiedząc po co.
— Powóz na nas czeka na dole, odezwał się Séguin, siląc się na spokojny ton głosu. Śpieszmy się i jedźmy!
Walentyna spojrzała na niego z wyrzutem.
— Bądźże rozsądny! Czyż mogę porzucać dziecka nie mając go komu powierzyć?..
— Powóz na nas czeka — powtórzył drżąc z niecierpliwości. — Jedźmy.
A ponieważ żona tym razem tylko wzruszyła ramionami, uniósł się, wpadł w jeden z tych ataków szalonego gniewu, od którego nie umiał się powstrzymać nawet w obecności osób obcych i zaczął rozpościerać dokuczające mu rany domowego pożycia, rany powstałe z nieuzasadnionych podejrzeń wiarołomstwa, osnutego na skrytych wybiegach, jakich sam był mistrzem w małżeńskiej alkowie. To dziecko teraz płaczące, tę drobną wątłą istotkę byłby z chęcią zmiażdżył, jako przyczynę całego zła, jako przeszkodę spa-