Strona:PL Zola - Płodność.djvu/480

Ta strona została skorygowana.

odpowiedź. Mateusz czuł się niezmiernie zakłopotany swoją obecnością podczas całej tej sceny, a uznał, że przerywając ją swojem wyjściem, byłby nadał wybuchowi Séguin’a jeszcze donioślejsze znaczenie. Cofnąwszy się nieco w tył, patrzał na Andreę zanoszącą się od płaczu, współczuł Gastonowi i Łucyi, którzy wystraszeni gniewem ojca, skryli się za fotel, na którym leżała ich maleńka siostra.
Walentyna padła na krzesło po wyjściu męża i załamując ręce, skarżyła się, cała zalana łzami:
— Ach! niegodziwiec! jak on śmie w ten sposób do mnie przemawiać... Nie ma nademną litości... chociaż tyle przecierpiałam i tyle cierpię, o mało co nie umarłam podczas połogu tego nieszczęśliwego dziecka, które, klnę się na Boga, że jest jego... Tego zanadto!.. zanadto!.. nie chcę, by ten człowiek miał nademną prawa męża... Wolę zaraz się zabić, aniżeli cierpieć jego obecność, aniżeli się narażać na powtórne takie poniżenia...
Krzyczała z bólu, wiła się we łzach, podniecając swoją wolę do zrzucenia z siebie jarzma na rzucanego przez brutalizującego ją męża. Rozpaczała nad katuszą, jaką znosiła z powodu swego ostatniego macierzyństwa, zdecydowana nadal szukać rozrywki wyłącznie po za domem i uważać małżeński stosunek za ostatecznie zrujnowany.
Santerre dotąd milczący, wyczekiwał stosownej chwili. Zwolna zbliżył się teraz do niej i wzią-