mamką. Ale czyż to nie jest okropnością podlegać takim wzruszeniom... bo nie wiem jak sobie poradzić! Acb, mój Boże! cóż ja pocznę?
Santerre widząc, że Walentyna tylko dzieckiem jest teraz zajęta, starał się ją odzyskać pochlebnemi słowami, lecz go nie słuchała; postanowił więc odłożyć swoje zaloty na właściwszą chwilę, gdy wtem spostrzegł stojącą przy drzwiach Celestynę. Weszła po cichu i czekała, by pani pozwoliła jej mówić. A na dany znak, odezwała się:
— Moja przyjaciółka przyszła mnie odwiedzić, może pani pamięta tę kobietę z Rougemont? nazywa się Zofia Couteau i właśnie dopiero co przywiozła ze wsi mamkę i przyprowadziła ją z sobą.
— Przyprowadziła mamkę?
— Tak, proszę pani, piękną, dobrą mamkę...
A widząc radość wywołaną tą wiadomością, Celestyna chciała się okazać dobrą, przywiązaną sługą:
— Aż mi przykro patrzeć, że pani męczy się z dzieckiem na ręku. Pani nieprzyzwyczajona tak dźwigać... Proszę pani, może ja trochę ponoszę panienkę i przyprowadzę mamkę.
Walentyna pozwoliła sobie odebrać Andreę i aż odetchnęła z uszczęśliwienia, że jest zwolniona od piastowania i że łaskawe nieba zsyłają jej mamkę! Lecz zaczęła się zastanawiać i była zdania, że nie trzeba, aby mamkę tutaj przypro-
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/483
Ta strona została skorygowana.