W dniu rozpoczęcia pierwszych robót w polu, Maryanna z Gerwazym na ręku przyszła usiąść przy pracujących, by patrzeć ze wzruszonem sercem na Mateusza, rzucającego się z wiarą i nadzieją na wykonanie wielkiego dzieła. A był to jasny, ciepły dzień czerwcowy opromieniony czystem niebem zachęcającem do niezmąconej ufności. Ponieważ był to dzień szkolnego wypoczynku, więc dzieci bawiły się pomiędzy trawami i słychać było cienki głosik Rózi, wesoło spędzającej się za braćmi.
— Może chcesz pierwsza ruszyć ziemię motyką? — spytał Mateusz.
Lecz Maryanna pokazując mu swoje niemowlę, odpowiedziała:
— Nie! nie! ja mam swoje zajęcie... Ty borykaj się z ziemią... Ty, ojciec!
Mateusz miał dwóch ludzi pod swoja komendą, lecz sam był gotów dać wysiłek własnych muskułów dla urzeczywistnienia idei tak długo piastowanej i dojrzewającej w jego głowie.. Mą-
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/494
Ta strona została skorygowana.
V.