Strona:PL Zola - Płodność.djvu/498

Ta strona została skorygowana.

smutniejszego jak takie obumarłe ziemie. Jakże się one uszczęśliwią, mogąc zaspokoić pragnienie i stać się urodzajnemi!
Nagle przestała mówić i śmiejąc się, spojrzała z wymówką na syna, łając go:
— Słuchaj, malcze, nie ciągnij tak mocno!.. Trochę cierpliwości! przecież wiesz, że to wszystko jest dla ciebie!
Szpadle dwóch pracujących ludzi, pobrzękiwały raźnie, odrzucając ziemię, rów się pogłębiał i wydłużał w gliniastym gruncie i niezadługo popłynie tędy woda, ściekając ku sąsiedniem wydmom. Z piersi matki mleko nie przestawało się sączyć w łakome usta dziecka, szemrząc zcicha, jak niewyczerpane źródło wieczystego życia; płynęło, by tworzyć zdrowe ciało, przyszłą myśl, pracę i siłę. Szmer tego źródła złączy się zaraz ze szmerem wyswobodzonego zdroju, który wtedy rozleje się ku spieczonem wyczekującem go ziemiom a będzie to wtedy jedna i ta sama rzeka, niosąca życie całości ziemi; rzeka karmiącego mleka wzbierającego żyły świata; rzeka bez wytchnienia tworząca i odradzająca młodość z każdą nową wiosną.
W cztery miesiące później, gdy Mateusz wraz z pomocnikami ukończył jesienną orkę, przystąpiono do zasiewu. Maryanna znów się tutaj znalazła w dzień łagodnie pogodny i jeszcze dość ciepły, by mogła usiąść na trawie i dać piersi małemu Gerwazemu. Miał teraz blizko osiem