Strona:PL Zola - Płodność.djvu/508

Ta strona została skorygowana.

przy ogniu, by rozgrzać się trochę i podczas gdy Maryanna zajęta się grzaniem wina, zaczął mówić o wykarczowanych polach, koło których dopiero co przeszedł. Z powodu mrozu i grubej warstwy szronu, nie mógł dojrzeć śpiącego w ziemi zasiewu a nic nie rozumiejąc spraw mających styczność z rolnictwem, zachmurzył się, nabrawszy przekonania, że próba Mateusza jest rzeczą nieudaną a więc że on zrobił zły interes i nigdy zapłaconym nie będzie. Będąc pod tem wrażeniem, pozwolił sobie na ironię.
— Wiesz, mój drogi — rzekł do gospodarza domu — zdaje mi się, żeś napróżno stracił sporo czasu i wysiłku, chcąc zająć się rolnictwem. Widziałem wykarczowane grunta, ale wątpię, by to mogło na co się przydać. Doprawdy, dziwię się, że masz nadzieję zbierać zboże na przegniłej ziemi, która od wieków leży odłogiem i nie chce nic innego rodzić, jak chwasty i zarośla.
— Trochę cierpliwości — odrzekł spokojnie Mateusz. — Poczekaj do czerwca i wtedy przyjedź zobaczyć...
Beauchêne przerwał ich rozmowę
— Zdaje mi się, że jest pociąg do Paryża o godzinie czwartej... Spieszmy się więc, bo przyznaj, Sêguin, że byłbyś zły, gdybyśmy się spóźnili na kolej w Janville?...
To mówiąc, spojrzał znacząco, jak kamrat wiadomego spisku. Musieli wspólnie coś zprojektować, pragnąc wyzyskać dzień swobodny, gdy