ży i Rózia; Gaston i Łucya państwa Séguin, którzy uznali za zbyt kłopotliwe zabieranie swej maleńkiej Andrei; Regina, jedynaczka Morange’a i Maurycy, jedyny syn państwa Beauchêne. Maurycy rzeczywiście lepiej trzymał się teraz na nogach, ale był blady, pomimo,ze twarz miał pełną, kwadratową, o grubych, wyraziście występujących szczękach. Matka, widząc że chłopiec jest zadowolony, patrzała na niego uszczęśliwiona i stała się uprzejmiejszą względem tych ubogich krewnych, którzy osiedlając się na wsi i prowadząc tutaj życie niemożliwe, prawdziwie chłopskie, już tem samem nazawsze się wykreślili ze świata, do jakiego należała. Przestali istnieć.
Beauchêne również zadowolony, że jedynak bawi się wesoło, rzekł ze zwykłą pewnością siebie:
— Nie często pozwalam sobie na dziecko, ale jak zbuduję, to takie! Patrz Mateuszu, — jaki tęgi mój chłopak!
Ledwie to powiedział, zaraz pożałował; zadrgały mu powieki i jakiś chłód spadł mu na policzki, gdy spotkawszy się ze wzrokiem Mateusza wyczytał w jego oczach wspomnienie o tym drugim swoim synie, o dziecku Noriny, rzuconem niewiedzieć na jakie zgubne przeznaczenie. Zapadło pomiędzy nimi milczenie i chociaż rozlegały się wesołe okrzyki dzieci bawiących się w ślepą babkę w ogrodzie, przed oczami Mateusza
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/524
Ta strona została skorygowana.