spojrzeniu, w ruchach, nawet gdy bawiła się z dziećmi jak dzisiaj. Każda przyjemność pochłaniała ją całkowicie, oddawała się wtedy bez namysłu, z rodzajem bezprzytomnego upojenia.
— Prawdę powiedziawszy — rzekł ojciec, pochlebiony w swej miłości — już proszono mnie o jej rękę. Wiecie państwo, że baronowa de Lowicz chętnie zabiera Reginę do siebie, za co jej jestem niewymownie wdzięczny, bo dziecko trochę się wtedy rozerwie... Otóż pani baronowa opowiadała mi, że jakiś milionowy cudzoziemiec jest do szaleństwa rozkochany w Reginie... Niech poczeka! Jeszcze pięć, albo sześć lat zatrzymam ją przy sobie!
Już nie płakał, nawet roześmiał się z egoistycznem zadowoleniem, nie zauważywszy, jaki chłód spadł na obecnych, gdy wymówił nazwisko Serafiny; nawet Beauchêne znajdował, że jego siostra jest niestosownem, kompromitującem towarzystwem dla młodej dziewczyny.
Maryanna dla przerwania zapadłego milczenia, zwróciła się z pytaniem w stronę Walentyny a Gerwazy z tego korzystając, podstępnie dostał się wreszcie na kolana matki.
— Dlaczego pani nam nie przywiozła swojej małej Andrei? Byłabym z radością ją ucałowała. A miałaby towarzysza w Gerwazym, bawiąc się z nią, nie dokuczałby mi jak oto teraz...
Lecz Séguin odpowiedział wprzód, nim żona zdołała wyrzec pierwsze słowo:
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/527
Ta strona została skorygowana.