sobie tego co w każdem z nich należało do drugiego?.. Dość, że równocześnie wpadli w ekstazę, zapominając o reszcie świata, o tych wszystkich ludziach, którzy ich otaczali. Nie widzieli ich, w całości pogrążeni w potrzebie należenia do siebie, szeptania sobie, że się kochają, że nadeszła pora nowego rozkwitu miłości. Pochylił się nad nią, wyciągając ku niej usta, ona podała mu swoje i pocałowali się z upojeniem.
— Ładnie!.. Nie żałujcie sobie! — zawołał z podochoceniem Beauchêne. Co was opętało?..
— Może chcecie, byśmy wyszli i pozostawili was sam na sam?.. dorzucił tym samym tonem Séguin.
A podczas gdy Walentyna zanosiła się od śmiechu a Konstancja przybierała miny zgorszone, Morange wyrzekł słowa głębokiego smutku głosem pełnym łez, które dławiły go ciężką goryczą niepowrotnej dla niego miłosnej przeszłości:
— Ach, jakże wielką macie słuszność!
Zadziwieni tem co zrobili a czego nie byliby chcieli zrobić w obecności świadków, Mateusz i Maryanna przez chwilę wylęknięci spojrzeli na siebie ze szczerem zakłopotaniem. Lecz oprzytomniawszy, oboje się roześmieli z ujmującą poczciwością i swawolnie zaczęli przepraszać gości. Kochać! kochać! módz kochać!.. oto całe
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/532
Ta strona została skorygowana.