Strona:PL Zola - Płodność.djvu/541

Ta strona została skorygowana.

ulicy de Marignau. Zajmowane przez nią pokoje na parterze, były zwykle hermetycznie zamknięte i nie afiszowała się z tymi, którzy tam u niej przebywali. Krążyły wszakże wieści, pokryjomu szeptane, że opętana erotycznem szaleństwem Serafina, jak dawne rzymskie cesarzowe nigdy nasycić się nie mogące, przebierała się wieczorami za uliczną prostytutkę i snując się na chodniku w niektórych dzielnicach miasta, polowała na brutalnych, przygodnych kochanków, życząc sobie ich grubiańskiej gwałtowności. Poszukiwała potworności fizycznych, płonęła chęcią monstrualnych zetknięć, chociażby to z rozdarciem ciała miało być złączone. Wobec tak rozpasanej rozpusty, groźba ciąży była nieustanna, miała bowiem często do czynienia z ludźmi pijanymi, którzy nie byli w stanie zachować jakiejkolwiek przezorności.
Mateusz zrazu zdziwiony, słysząc takie zwierzenia, czuł się opanowany politowaniem względem tej kobiety, którą uważał teraz jako chorą. Mimowoli uśmiechnął się wszakże, pomyślawszy, iż pomimo starań, jakie czynili ci wszyscy ludzie w chęci oszukania natury, stawali się wszakże igraszką właściwego jej celu.
— Zdawało mi się, że byłaś pewna środków ostrożności? — rzekł z odcieniem ironii. — Czyś pozapominała używanych przepisów?..
— Czyż jest jakakolwiek pewność pod tym