że odkrył dziś Serafinę, o jakiej nie miał pojęcia, Serafinę obarczoną udręczeniami i potrzebującą wypowiadania się z ufnością. A może obierając sobie za powiernika dawnego kochanka, znajdowała nowość wrażenia, odsłaniając się przed nim pod względem moralnym? Do jakiejże krańcowej ostateczności dążyła ona teraz w pragnieniu bezkarnych nasyceń rozkiełznanej cielesnej żądzy?
Leczący ją doktór, Mainfroy, był wysokim, szczupłym, trzydziestoletnim mężczyzną, przyzwoitego ułożenia, twarzy pulchnej a zarazem poważnej. Zawsze od rana opięty w tużurku, rozpoczynał wyrabiać sobie klientelę pomiędzy kobietami, wiedząc, że nawet średniej wartości doktorzy, umieją sobie tą drogą zapewnić bardzo znaczne dochody. Wziął sobie za zasadę, by nawet wobec nic nie znaczącej dolegliwości przybierać minę głębokiego zastanowienia, podnosił ważność cierpień nerwowych, z niezrównaną cierpliwością słuchał żałosnych utyskiwań swoich pacyentek, hojny był w udzielaniu lekarstw i strzegł się głupiej ochoty romansowania z klientkami, pamiętając, że kobieta oddająca się swojemu doktorowi, przestaje mu płacić za wizyty. Właśnie, w ten sposób zdobył sobie władzę nad Serafiną. Była zdziwiona, że ten ładny, młody doktór pozostał obojętny i nie rozumiejący jej zachęcających wyznań. Po raz pierwszy przybył do niej, wezwany podczas nocy przez wystraszoną służącą i z rodzaju cierpienia Serafiny
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/547
Ta strona została skorygowana.