miętniejszy, co właśnie jest jedną z niedogodnych stron operacyi.
Gdy Mainfroy uroczyście ją o tem upewnił, Serafina skinęła, by zamilkł, udając zawstydzoną i rzeczywiście twarz jej płonęła, ale z gorączkowego wybuchu radości.
— Ach doktorze, czy sobie wyobrażasz, że będziesz musiał leczyć mnie następnie, by wywołać uspokojenie organizmu. Żartuję, śmieje się, ale pomimo to, wierzaj, kochany doktorze, iż od wczoraj cierpię gwałtowniej niż kiedykolwiek. Czyż to nie jest okropne, gdy pomyślę, że może mam w sobie zarodek śmiertelnej choroby? Ach, boję się!.. tak... boję się, lecz ulegam konieczności i proszę, byś mnie zaprowadził do kliniki doktora Gaude... trzeba się raz przekonać i poddam się jego krajaniu, kiedy powiadasz, że on cudów dokonywa!
— Tak, prawdziwych cudów — pochwycił Mainfroy. — Właśnie i teraz dzienniki rozwodzą się nad chorą, którą wybawił od śmierci. Zwłaszcza od kilku miesięcy ma on niesłychane powodzenie. Czy pani wie, że postawił na nogi tę biedną robotnicę, Eufrazyę, o której pani mówiłem. Powróciła już do domu zdrowsza niż kiedykolwiek a zdaje mi się, że jej choroba była w tym samym rodzaju co i pani, mówiono mi, że miała słabość bardzo złośliwego gatunku.
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/551
Ta strona została skorygowana.