że cię kiedyś widziałam młodziutką dziewczyną w zakładzie mojego brata. A prócz tego, chcę się ciebie wypytać o różne rzeczy, bo mam przyjaciółkę cierpiącą na tę samą chorobę, której się pozbyłaś.
Uboga rodzina patrzała z osłupieniem na tak niespodziewanego gościa. Wszyscy oni znali panią baronową, zwłaszcza z opowiadań kursujących w zakładzie o jej bajecznych bogactwach i zadziwiającym rodzaju życia. Gdy raczyła zająć miejsce na podanem krześle, mularz wrócił do jedzenia zupy a stara Moineaud znów przysiadła milcząc i wodząc bezmyślnym wzrokiem.
Nanowe zachęcenie Serafiny, Eufrazya stojąc, podparta na miotle, rzekła:
— Proszę pani, nie mogę inaczej powiedzieć jak tylko, że wszystko wcale nieźle się obeszło. Prawdę mówiąc, nie miałam ochoty iść do szpitala, bo pan doktór Boutan, który nieraz nas wszystkich darmo leczy, powiedział mi, że mogę się w domu wyleczyć, jeżeli będę przezorną i cierpliwą. Ale trudno było zastosować się do jego woli, bo ciąglebym musiała tylko o sobie myśleć a przytem zakazał mi wszelkiej cięższej roboty a jakżebym mogła próżnować, mając męża i dzieci? Więc któregoś dnia, gdy mnie chwyciły mocniejsze bóle, zdecydowałam się na szpital.
— A czy operacja zaraz się odbyła? — dopytywała się baronowa.
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/554
Ta strona została skorygowana.