filiżanek, gdy służąca oznajmiła pani niespodziewaną wizytę, która zniweczyła punktualność zwykłego trybu życia. Walerya aż zarumieniła się z radości i wstając pospiesznie od stołu, zawołała:
— Ach, to pani baronowa de Lowicz!
Serafina miała obecnie lat dwadzieścia dziewięć. Była wysoka, piękna, ryża, elegancka, a biust jej słynął z kształtności i był podziwiany przez cały Paryż. Czerwone jej usta śmiały się wyzywająco, a w ciemnych oczach o złotawych iskierkach palił się płomień niehamowanych namiętności.
— Niechaj wam nie przeszkadzam, drodzy państwo, kończyć śniadanie — zawołała, wchodząc do stołowego pokoju. — Wasza służąca chciała mnie koniecznie prowadzić do salonu, ale uparłam się, by wejść prosto tutaj, bo czas nagli... Przyszłam zabrać waszą śliczną Reginę na popołudniowe przedstawienie w cyrku.
Znów nastąpił wybuch radości i podziękowań ze strony Waleryi. Regina aż osłupiała z ukontentowania, a matka potokiem słów wyrażała swoją wdzięczność.
— Ach, pani baronowo, pani nas psuje swoją dobrocią, pani rozpieszcza naszą córeczkę. Ale ona musi się przebrać, najmocniej przepraszam, że pani baronowa będzie zmuszona, nieco poczekać z tego powodu... Regino, chodź prędzej... pomogę
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/57
Ta strona została skorygowana.