Strona:PL Zola - Płodność.djvu/577

Ta strona została skorygowana.

Zdrowy temperament matki przemógł jednak grożące zło. Siły jej wracały a przedwcześnie o cały miesiąc urodzony Grzegorz, odzyskiwał czas stracony nabierając życia z jej piersi jako z naturalnego źródła wszelkiego istnienia. Gdy Mateusz ujrzał ją znów uśmiechniętą i z ukochanem maleństwem na ręku, ucałował ją namiętnie, tryumfując raz jeszcze, pomimo tyle przebytych umartwień i najdotkliwszych cierpień. Jeszcze jedno dziecko! zatem wzmożenie się bogactwa i potęgi nowa siła rzucona w świat, nowe pole zasiane dla jutra.
Tak więc, wciąż tworzyło się wielkie dzieło, dzieło dobre, dzieło płodności za pomocą ziemi i kobiety, tych dwóch zwycięzkich sił wszelakiego zniszczenia. Mateusz nie ustawał w pracy, tworząc nowe bogactwa dla wyżywienia każdego przybywającego dziecka. Żyli kochając się, walcząc, pracując i dążąc bezustannie ku potęgowaniu życia i rozszerzaniu kresów nadziei.
Minęło lat dwa. A w przeciągu tych lat dwóch Mateusz i Maryanna znów mieli dziecko, córkę. Tym razem równocześnie z powiększeniem się familii, przybyło trzydzieści hektarów lasu, aż pod wioskę Mareuil a z drugiej strony nowe trzydzieści hektarów przedłużyło pola do wsi Monval, wzdłuż linii kolei żelaznej. Dawny stary pawilon, w którym dotychczas zamieszkiwali, okazał się za szczupły, więc trzeba było wznosić nowe folwarczne budynki dla służby, stodoły, obory,