rannie utrzymywał brodę, której pięknością lubił się szczycić. Przyczyną szczęśliwej przemiany w jego umartwieniu była córka Regina, która stała się jego bożyszczem i w której dopatrywał się coraz to większego podobieństwa do ukochanej zmarłej. Dziś Regina miała lat dwadzieścia i była zupełnie drugą Waleryą, zdawało mu się, że zmartwychpowstała w młodzieńczej urodzie, by go pocieszyć, by mu dać cudowny dowód swego przywiązania. Odkąd sobie to wyobraził, zacierało się w nim wspomnienie widoku zmarłej Waleryi, leżącej we krwi na nędznym barłogu, w brudnem mieszkaniu akuszerki la Rouche i żył pochłonięty obecnością Reginy, napełniającej jego dom wdziękiem młodocianej swej urody. Przestał drżeć za najlżejszym szelestem a przygnębienie zamieniło się w rodzaj ciężaru, jaki zawsze czuł w sercu już w zupełności wolnem od dawnych zgryzot i wyrzutów, jakie sobie czynił. Kochał Reginę do szaleństwa, miłością złożoną ze wszystkich odcieni uczuć. Odradzała się w nim młodość, zdawało mu się, że wczoraj się ożenił i mieszkał z pożądaną kobietą, która w stanie dziewiczym została mu przywrócona i pozwalała mu być zakochanym na znak przebaczenia. Ubóstwiał Reginę świętą miłością, czcił ją i szanował, jak nieprzystępne bóstwo, przed którem wolno mu było modlić się, odgadując życzenia.
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/579
Ta strona została skorygowana.