by we wszystkiem być jej podległy i posłuszny, Regina była całym jego światem.
— Powróci narzeczoną, jeżeli nie zamężną! — zawołał Mateusz z odcieniem przyjaznej uszczypliwości, znając pod tym względem uczucia ojca Reginy.
— Mam nadzieję, że nie, bo dałem co do tego przestrogę baronowej. Regina jeszcze jest dzieckiem i nie ma uzbieranego majątku, jaki pragnę jej dać, by mogła sobie wybrać odpowiedniego męża. Pracuję i oszczędzam i zobaczysz, jaki jej dam posag!... Wreszcie, ona mnie kocha, więc nie zrobi mi przykrości, wychodząc za mąż bez mojego pozwolenia... Wie, że jeszcze nie pora, że umarłbym tym razem, gdyby się miały rozwiać moje marzenia, pragnę jej szczęścia, takiego szczęścia, jakie dla niej projektowaliśmy z moją biedną Waleryą... Ty nawet nie wyobrażasz sobie, jak niezrównanie szczęśliwe życie wiedziemy teraz we dwoje... Prawda, że cały dzień Regina jest sama, ale za to, cóż to za radość, gdy wracam wieczorem!... Nie, nie, ona jest jeszcze zupełnem dzieckiem i w niewinności swych myśli nie przypuszcza rychłego wyjścia za mąż, wie, że byłoby to przedwcześnie, pod każdym względem przedwcześnie...
Uśmiechnął się uspokojony i dodał:
— Chodź do mnie na śniadanie... Będziemy o niej mówić, opowiem ci różne moje sekreta, o czem dla niej marzę i co zdołałem już uczy-
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/581
Ta strona została skorygowana.