Strona:PL Zola - Płodność.djvu/597

Ta strona została skorygowana.

dzie jeździła własnym powozem a na lato mieszkać będą we własnej wykwintnej willi.
— Chociaż jesteś odmiennych ze mną zapatrywań, ręczę ci, drogi Mateuszu, że mając tylko jedno dziecko, gromadzi się szanse szczęścia i powodzenia. Jedno dziecko starczy, by zapełnić serce a tym sposobem pozostają ręce wolne do pracy, aby dlań zdobyć pożądane bogactwa.
Właśnie służąca przyniosła czarną kawę, gdy zawołał z wybuchem radości:
— Zapomniałem ci powiedzieć, że Regina już do mnie zdążyła napisać! ach jaki miły jej list! jaki czuły i wesoły! Bawi się tam wybornie i opisała mi swoje przybycie do zamku, oraz spacer, jaki całe towarzystwo odbyło zaraz nazajutrz. List od niej otrzymałem dziś rano.
Podczas, gdy przeszukiwał w kieszeniach, chcąc list odnaleźć, Mateusza przebiegł dreszcz obawy na myśl o niewiadomym losie Reginy. Od chwili jak spotkał ją w pasażu Tivoli, napróżno chciał się uspokoić i wytłumaczyć sobie to dziwne zdarzenie. Dzisiejsze śniadanie tak wesołe w towarzystwie uszczęśliwionego jej ojca ukołysało jego obawy, przypominające się wszakże znienacka jak napastnicza zmora a ten list, który oczywiście że musiała napisać w Paryża, rozbudził je na nowo w Mateuszu, ogarniając go bolesnem politowaniem nad biednym Morange’m, radującym się w nieświadomości, gdy właśnie może największe zło groziło jego ukochanej jedynaczce.