Strona:PL Zola - Płodność.djvu/601

Ta strona została skorygowana.

— Ty o tem wiesz? Kto ci powiedział? Kto nas zdradził?
Lecz już się opanowała i wyprostowana, odważnie zaczęła się spowiadać, mówiąc cicho, pośpiesznie.
— Nie potępiaj mnie przedwcześnie. Widzisz, że się nie kryję i osobiście przyszłam tutaj dla zabrania jej ojca. Wyznaję, że gdy zaszła w ciążę, namówiłam ją, by się poddała operacyi, pragnąc ją tym sposobem wyswobodzić od dziecka i następnych dzieci. Dlaczegóż nie miało się z nią udać, to co zemną się udało?.. I trzeba było nieszczęsnego trafu, najniespodziewańszego i najgłupszego, który pokrzyżował nasze plany... podobno, że założone szczypce pękły, czy też osunęła się w nich sprężyna dziś w nocy, podczas gdy dozorczyni spała, dość, że nad ranem znaleziono Reginę umarłą i leżącą w powodzi krwi własnej. Ach, jaka jej szkoda! była taka ładna, taka namiętna! Szczerze i bardzo ją kochałam...
Zabrakło jej głosu a łzy nabiegając do oczu przygasiły złote iskierki, dodające im zwykle blasku. Mateusz nigdy jej nie widział płaczącej i czuł się tem wzruszony, pomimo, że górowała w nim odraza do tej kobiety i przerażenie nad okrutną prawdą, której się teraz dowiedział.
Dopieroco byłam przy niej i całowałam jej twarz zastygłą, alabastrowo bladą... wyrwałam się z tamtąd, by tu przyjechać... Trzeba poło-