Strona:PL Zola - Płodność.djvu/607

Ta strona została skorygowana.

nagle zobaczył, podbiegł ku niemu wściekły, zaciskając pięści.
— A więc, ty jesteś owym lekarzem, ty ją zabiłeś, zawołał!
Któż opisze tę straszną scenę: ojca wygrażającego rękoma, miotającego obelgi i groźby, wynurzającego ustami wszystko, co mu przez głowę przebiegło, ów ból biednego słabego człowieka, któremu rozdarto serce; doktór tymczasem z początku z wielką bronił się godnością, wielką powagą, uniewinniając nawet zachowanie zaczepiającego go ojca, aż zniecierpliwiony wreszcie, sam począł krzyczeć, że go oszukano, że wobec brzydkiej komedyi odegranej przez ową młodą damę nie może brać żadnej na siebie odpowiedzialności. I nie nakładając już żadnego hamulca słowom, wyjawił jej brzemienność, udawanie bólu, fałszywą sytuacyę, w jaką go wprowadziła, każąc mu operować — wrzód wewnętrzny, gdy tymczasem, zamiast wrzodu, była brzemienność. Tak, zapewne omylił się, nie rozpoznając odrazu przypadku, ale i więksi od niego mistrze w kunszcie lekarskim, mieli podobne omyłki na sumieniu. Nieomylnym nie jest nikt. A gdy zbolały ojciec rzucił się ku niemu, nazywając go kłamcą i zbójem, wrzeszcząc, że go odda sądowi, Saraille odrzekł, iż chętnie na to się zgadza i tam, przed sądem całą historyę jasno i dobitnie opowie. Wtedy opuściły Morange’a siły, zachwiał się i padł ciężko na krzesło, przy-