nił... Skarga, po tak wspaniałej operacji, po kompletnem udaniu się, którego pozazdrościłby mi mój mistrz, Gaude!
Mimo to, był blady jak ściana, twarz jego wykrzywiła się konwulsyjnie a w oczach błyszczał jakby wyrzut przeciw zawistnemu losowi. Tak, los się przeciwko niemu zawziął, podjął się tej ryzykownej roboty w nadziei, że wprzęże do swego rydwanu współwinną baronową a tu ślepy traf, gotów go zaprowadzić jeszcze na ławę oskarżonych! Nie był nawet pewnym, czy otrzyma tysiąc franków, przyrzeczone mu przez tę kobietę, bo znał jej sknerstwo, zapłaciłaby chyba z przywiązania do swej młodej przyjaciółki. Była to najgorsza klęska, jaka go kiedykolwiek spotkała w jego bezsilnej zaciekłości — zniewolenia dla siebie fortuny.
Mateusz wrócił do Serafiny, starającej się wciąż jeszcze ukołysać Morange’a swemi radami i słowami pociechy. Na nowo pochwyciła jego ręce i próbowała znużyć temi samemi słowami przywiązania, żałoby, niepokoju na myśl, że pamięć drogiej zmarłej zostanie zochydzoną i skalaną, jeżeli się on nie zdobędzie na tyle rozsądku, aby straszliwy sekret dla siebie zachować. Brała na siebie część winy, przyznawała się do niej otwarcie, mówiła o wyrzutach sumienia, które pozostaną na zawsze. Ależ wielki Boże! niechaj to wszystko pogrzebane zostanie z tą ukochaną dzieweczką, niechaj na jej grobie rosną tylko
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/610
Ta strona została skorygowana.