Strona:PL Zola - Płodność.djvu/615

Ta strona została skorygowana.

— Ach, nędzny głupiec, zabiłem je dlatego, że je zanadto kochałem.. Takie były piękne, tyle rzeczy usprawiedliwiało ich chęć być bogatemi, żyć wesołe i szczęśliwie! Jedna po drugiej zabrały mi moje serce, żyłem tylko w nich, dla nich i przez nie. Gdy pierwszej już nie było na tym świecie, wtedy druga stała się moją wolą, wznowiłem ambitne sny, które snuła matka, w jedynej żądzy zrealizowania ich dla córki, w której odżywała moja miłość... I zabiłem je, szalona chęć zdobycia majątku, wyniesienia się, doprowadziła mnie do tej podwójnej zbrodni i to poświęcając najlepszą cząstkę samego siebie, najprzód tę biedną istotę, której gwałtowna śmierć odebrała życie matce a potem ducha mej córki zepsutej złym przykładem, pożeranej tą samą żądzą i konającej w takiej samej krwi kałuży... Ach! gdy pomyślę, że jeszcze dziś rano nazywałem siebie w swojej ślepocie sczczęśliwym, że mam tylko tę córkę jedyną, aby módz kochać tylko ją jedną! Ach, jakież to głupie było bluźnierstwo przeciwko życiu, przeciw miłości! Oto umarła teraz, umarła tak jak matka i jestem sam, sam jeden, nie mam nikogo, kogobym kochał, nikogo przez kogo byłbym kochany, ani żony, ani córki, żadnego pragnienia, żadnej woli i jestem sam, sam na zawsze!
Był to krzyk ostatecznego opuszczenia, z nim padł na ziemię niby biedny i pusty łachman ludzki;