Strona:PL Zola - Płodność.djvu/618

Ta strona została skorygowana.

ści hektarów lasu w kierunku Mareuil. Walka Mateusza z temi piaszczystemi stokami wzgórza stawała się jeszcze bardziej zaciętą, jeszcze więcej bohaterską, w miarę jak powiększał swe pole działania; ale dzięki genialnej idei, jaką powziął, oblania ich ze wszech stron źródłami, robiły się one z każdym rokiem urodzajniejsze. Na płaskowzgórzu zaś, nabywszy nowy las, poprzeprowadzał szerokie drogi w celu ułatwienia komunikacyi i zamienienia polanek leśnych na pastwiska dla bydła, którego budowlę miał na względzie. W tym zdwojnym wysiłku tworzenia, walka więc się rozszerzając na całej panowała linii a w tym samym stosunku zwiększały się też szanse ostatecznego zwycięztwa. Możliwe straty ze złego żniwu na jednem polu, wynagradzał obfity zbiór z drugiego. Podobnie jak dom, rosła w miarę jak podrastały dzieci i ferma. Opieszalszych pchały pilniejsze. Bliźniaki, czternastoletni Błażej i Denizy, zbierali nagrody w gimnazyum, zawstydzając młodszego od nich o dwa lata Ambrożego, który obdarzony żywą inteligencyą, zajmował się najczęściej czem innem niż lekcyami. Następna czwórka: Gerwazy, dwie córki, Róża i Klara oraz i najmłodszy Grzegórz, nadto młodzi, by ich co dnia posyłać do Paryża, bujali po świeżem powietrzu, rozwijając się pomyślnie, bez zbytku guzów i sińców. A gdy wreszcie po upływie tych dwóch lat, Maryanna porodziła ósme z rzędu swe dzieccko, tym razem córeczkę, Luizę, nie nacier-