się z pewnym listowym, mimo swej przebiegłej ostrożności znów zaszła w ciążę, tym razem nieszczęśliwie, bo nie udało jej się nawet ukryć swego stanu. Zresztą Nonę przyprowadził sam Séguin, który okazawszy się brutalnym przy oddaleniu panny służącej, krzycząc głośno na skandal i demoralizacyę swoich dwóch córek, wziął Nonę, perełkę, którą ukradł, jak mówił, jednej ze swych przyjaciółek. Wkrótce było dla wszystkich jasnem, że stała się jego kochanką; prawdopodobnie wprowadził ją na to do swego domu, aby ją z tem większą łatwością posiadać a szczególniej trzymać w niewoli; bo zdawał się być bardzo dotkniętym jedną z tych chorobliwych zazdrości, któremi miotany, rzucał się jeszcze dziś z zaciśniętemi pięściami na swą żonę, pomimo, że już wszelkie stosunki małżeńskie między niemi ustały. Rosła i piękna blondyna, co prawda zdawała się usprawiedliwiać najgorsze przypuszczenia, tak zmysłowe były jej usta, tak naiwnie bezwstydne oczy, taką cała postać tego wspaniałego zwierzęcia, śmiejącego się zdradziecko i głupio.
— Pan zapewne czeka na pana Séguina — rzekła wreszcie — wiem, że panu naznaczył, dziś spotkanie, najniezawodniej zaraz powróci.
Mateusz studyujący ją z wielkiem zajęciem, postanowił wyciągnąć na słowa.
— Wyszedł zapewne z panią Séguin — odparł. Wiem, że często wychodzą razem.
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/624
Ta strona została skorygowana.