Strona:PL Zola - Płodność.djvu/632

Ta strona została skorygowana.

rujnuje nas przedwcześnie i w końcu zgubi zupełnie!... Pomyśl pan tylko, bezkarnie oszukiwać nie można żadnego organu. Wyobraź pan sobie żołądek, żywiony ciągłemi mamidłami, którego soki poruszaneby były wciąż przez niestrawne przedmioty, nie dające żadnego pola trawieniu. Każda funkcya nie odbywająca się normalnie, staje się przyczyną trwałych zaburzeń. Denerwujesz pan kobietę, zadawalniając u niej tylko spazm miłosny, dochodzisz sam tylko do zaspokojenia pożądania, będącego jedynie przynętą w akcie zapłodnienia, nie godzisz się na zapłodnienie, które jest celem, jest nieodzownem, koniecznem. I chcesz pan, aby w tym oszukanym, sponiewieranym i od przeznaczenia swojego odwiedzionym organizmie, nie pojawiły się wielkie zaburzenia i znieprawienia potworne i zepsucie!... Dodać trzeba do tego, że jeżeli mąż oszukiwał naturę, to kochanek oszukuje ją jeszcze lepiej. Jest to jakby ciągły szturm. Skoro obawa przed dzieckiem nie powściąga już apetytów, organ zostaje oddany na pastwę łatwej, powtarzającej się wciąż i wyczerpującej rozkoszy. Znam wypadki zdumiewającej brutalności i rozbestwienia. Zapewne, że nie myślę wymagać od mężczyzn powściągliwości zwierząt, mających swoje peryody miłosne. Ale trzeba, aby dziecko nie było tak bezlitośnie eliminowane, żeby mu pozwolono kiełkować od czasu do czasu, aby przywrócić skasowaną funkcyę. Ileż to kobiet cho-