Strona:PL Zola - Płodność.djvu/633

Ta strona została skorygowana.

rych, zdenerwowanych, złamanych oszukańczemi manewrami, widziałem jak przychodziły do zdrowia przez brzemienność! A ileż innych znowu w dawne wpadło cierpienia, jak tylko na nowo nie chciały żyć życiem takiem, jakiem się żyć powinno! Bo pamiętaj pan, że wszystko zależy właśnie na tem. Zgwałcona natura buntuje się. Im więcej się oszukuje, tem więcej zepsucia, tem bardziej osłabia się ludność, tem większa degeneracya. Aż wreszcie dochodzi się do naszej sławnej nowoczesnej newrozy, do naszego bliskiego fizycznego i moralnego bankructwa. Tylko spójrz pan na nasze kobiety, porównaj je pan z sążnistemi kumoszkami dawnych czasów. Nasze bezpłciowe, drżące, szalone kobiety, ależ to my je czynimy takiemi, naszemi praktykami, naszą sztuką, literaturą, naszym ideałem nielicznej rodziny, poświęconej szalonej ambicyi złota i władzy. Śmierć dzieciom, to znaczy także śmierć niewiastom, śmierć nam samym, śmierć wszystkiemu, co jest radością, zdrowiem i siłą!... Powiedz pan tylko, czy czułeś kiedy rozkład jakiej warstwy społecznej wyraźniej, aniżeli w tym domu, w tym salonie, pełnym rzadkich cacek i przerafinowanego zbytku? Nie patrzysz pan tutaj na wielki dramat współczesnej demoralizacyi. zniechęcenia do życia, rozmyślnej i głoszonej jako panaceum niepłodności? Pocóż żyć, jeżeli każda rodząca się na świat istota, to jeden nieszczęśliwy więcej? Oszukiwanie się spełniło swo-