Strona:PL Zola - Płodność.djvu/664

Ta strona została skorygowana.

nadziei, jak właśnie teraz. Widziała go już panem przedsiębiorstwa, przez którego znaczne rozszerzenie osiągnie zczasem pieniądze i władzę..
Ów kult Konstancji dla syna, bohatera dnia jutrzejszego, wzmógł się szczególniej od chwili, w której coraz bardziej poczęła gardzić i brzydzić się jego ojcem. Był to upadek z żelazną postępujący konsekwencyą, którego powstrzymać nie mogła, przeciwnie, jeszcze sama przyspieszając fatalnie jego przebieg. Gdy początkowo zamykała oczy na pierwsze jego niewierności, na spędzane po za domem z ladacznicami noce, chciała tylko dać ujście jego zbyt wielkim apetytom, które ją zamęczały a zarazem pragnęła uniknąć o ile możności niefortunnego przypadku, jakim jej się wówczas wydawało nowe dziecko. Mimo to znosiła go długo z poczucia obowiązku a przytem także, aby go zupełnie nie stracić i uchronić od kroków, nie dających się naprawić, wreszcie atoli rozeszli się zupełnie; on stawał się coraz brutalniejszym w swych wymaganiach, których nabywał po za domem, ona zaś zbuntowana nakoniec, brzydziła się temi pieszczotami, wobec których pozostawała zupełnie zimną, zresztą bolała ją już jego zawzięta chęć oszukiwania natury, gdy powracał po dobrych obiadach, libacjach i cygarach. Miał lat czterdzieści dwa, pił przytem za wiele, jadł za wiele i palił za wiele. Tył też z tego powodu, stawał się ocię-