nieokreślony dreszcz, jawiący się niewiedzieć zkąd i przepełniający jej serce wyrzutami błędów, których sobie nie przypominała.
Konstancya tedy powróciła pierwsza do zwierzeń, uczynionych przez panią Angelin, litując się bardzo i okazując wielkie zainteresowanie. A gdy nieszczęsna bezpłodna niewiasta, roznamiętniona pragnieniem posiadania dziecka zwierzyła się jej, że każda wizyta u akuszerki była dla niej nowem rozczarowaniem, zdawała się szukać jakiejś pociechy i ofiarowała jej z wielką serdecznością swoje usługi.
— Czy pozwolisz, kochana przyjaciółko, towarzyszyć sobie kiedykolwiek? Może ona powie mi to, czego się wzdraga powiedzieć pani.
Pani Angelin ze zdziwieniem zrobiła gest przeczący.
— Ale, po co? Nie dowiedziałabyś się pani więcej odemnie. A mnie wielką sprawiłoby przykrość, że pani traci czas z mojego powodu.
— Bynajmniej, bynajmniej! niech pani zupełnie rozporządza moim czasem w tak ważnej okoliczności. Przyznam się zresztą, że chętnie pomówiłabym z ową akuszerką, po tylu zadziwiających rzeczach, które mi pani o niej opowiada.
Umówiły się więc o spotkanie, zadecydowawszy, że w następny czwartek po południu, pójdą razem do pani Bourdieu na ulicę Miromesuil.
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/668
Ta strona została skorygowana.