Strona:PL Zola - Płodność.djvu/672

Ta strona została skorygowana.

Wtedyby szła dopiero robota od ręki, z uciechy, że się jest swobodnym i że nie potrzeba już robić rzeczy, któremi się brzydzi!
— I cóż, nie chciała? zapytał Mateusz.
— Powiedziała, żem szalona i jest w ten trochę racyi, bo nie mam jeszcze ani grosza na wynajęcie owej izby. Ach, gdyby pan wiedział jak mnie to martwi!
Mateusz, starając się ukryć wzruszenie, rzekł spokojnie:
— Izdebkę wynająć nie trudno. Znalazłabyś może kogoś życzliwego, któryby ci dopomógł. Ale wątpię bardzo, czy potrafisz skłonić siostrę, by zatrzymała przy sobie dziecko, zdaje mi się, że znam dostatecznie pod tym względem jej zapatrywania. Chybaby się stał cud jakiś.
Cecylia, pojąwszy od razu wszystko swoim bystrym umysłem, popatrzała na niego, więc on był tym życzliwym. Boże! marzenia jej były bliskie urzeczywistnienia, rzekła więc z serdeczną otwartością.
— Panie, pan taki dobry dla nas, że powinieneś pan wyświadczyć nam jeszcze jedną wielką łaskę. To jest pójść zaraz ze mną zobaczyć Norinę. Pan jeden potrafi do niej przemówić i może nawet nakłonić ją... Ale chodźmy powoli, bo tchu mi brak, taka jestem wzruszona i szczęśliwa!
Bardzo ujęty tem przemówieniem zgodził się Mateusz pójść z nią razem.. Skręcili na ulicę