były ustawione dwa jedno obok drugiego a trzecie na poprzek. Na jednem z nich leżała upakowana walizka obok torby podróżnej, na które początkowo nie zwrócił uwagi, ale które dopełniały podobieństwa. Zaś naprzeciw oświetlonych słońcem okien, po za wysokim szarym murem, trąbili tak samo trębacze w poblizkich koszarach, te same wojskowe pobudki.
Na nieposłanem łóżku siedziała Norina, która się właśnie ubrała, czując się już dość silną, by powstać i karmiła dziecko.
— Czyż być może! to pan! — zawołała — poznawszy Mateusza. To bardzo ładnie ze strony Cecylii, że pana tu przyprowadziła.. Mój Boże, ileż to lat! Ale to nas nie odmładza wcale.
Patrzał na nią badawczo i w istocie znajdował, że bardzo się podstarzała, ulegając raptownemu przekwitowi niektórych blondynek, które gdy skończą trzydziestkę, zdają się już mieć jakieś nieokreślone lata. Pomimo to, robiła miłe wrażenie, twarz była trochę nalana i miała wyraz bardzo zmęczony, zachowała przecież dawną swobodę, połączoną teraz z rezygnacją.
Cecylia postanowiła wypowiedzieć wszystko odrazu bez ogródki.
— Oto twoja czekolada... Spotkałam pana Froment na ulicy i był tak dobry i tak bardzo dla mnie życzliwy, że zainteresował się myślą wynajęcia pokoju, gdziebyś mogła razem ze mną zamieszkać i wspólnie pracować.. Poprosiłam
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/674
Ta strona została skorygowana.