Strona:PL Zola - Płodność.djvu/687

Ta strona została skorygowana.

żeby go wydobyć z rąk komisarza policyi. A tu jeszcze mama dla niego dziwnie jest słabą, tak, że pozwala mu zabierać wszystko, co tylko ja zarobię. Nie, nie! dość mam już tego, tem więcej, że nabawiają mnie niemałego strachu swemi groźbami, że mnie bić będą, że zabiją, wiedząc dobrze, że od czasu operacyi najmniejszy hałas przyprawia mnie o słabość. A wreszcie doprawdy! ponieważ ani ojcu, ani mamie nie jestem potrzebną, można mi wybaczyć, że pragnę żyć na własną rękę, spokojnie... Nieprawdaż? panie, wszakże mam słuszne do tego prawo.
Następnie zaczęła mówić o swej siostrze Eufrazyi.
— Biedna ta moja siostra, gdybyś pan wiedział co się z niej stało, odkąd ją zoperowano!.. Ja bo jeszcze nie mogę się skarżyć tak bardzo na nic, oprócz tej jednej okropnej rzeczy, że już nigdy nie mogę mieć dziecka. Widzi pan, chodzę, jestem zdrowa, choć niezbyt silna wprawdzie. Muszę przyznać, że owe bóle w lędźwiach już nigdy mi nie powróciły. Ale czuję czasami i dotąd jeszcze coś jak gwóźdź wbijany w tył głowy a i do dziś dnia kłąb jakiś, co z żołądka podchodzi mi aż pod samo gardło i dusi okropnie... Ale to znieść można i to raj jeszcze w porównaniu do okropnego stanu, w jaki popadła ta nieszczęśliwa Eufrazya. Nie może pan mieć pojęcia o podobnej ruinie; całe jej gospodarstwo, dom cały, rodzina, wszystko rozsypało się w gru-