Strona:PL Zola - Płodność.djvu/689

Ta strona została skorygowana.

chę rzadkich włosów, zupełnie posiwiałych. Co wszakże znamionowało najbardziej tę zgrzybiałość przedwczesną, to niepojęta utrata sił muskułów, zanik kompletny niemal woli, energii, możności działania do tego stopnia, że siedziała teraz tak po całych dniach, bezczynna, zniedołężniała, nie mając odwagi podnieść choćby palca.
Kiedy Cecylia wymieniła jej nazwisko pana Froment, dawnego naczelnego rysownika fabryki, zdało się, że go nawet nie poznaje; nic ją już nie zajmowało. A kiedy siostra powiedziała jej po co przyszła, żądając zwrotu pozostawionej u niej roboty, odpowiedziała z gestem niezmiernego znużenia:
— Ach, cóż chcesz, toby długo trzeba kleić wszystkie te drobne kawałki tektury. Ja już nie mogę poty występują na mnie.
Wtedy otyła kobieta, która zajęta była rozdzielaniem podwieczorku dzieciom, złożonego z kromek chleba, wmięszała się z wyrazem spokojnej wyższości.
— Powinnabyś zabrać napowót tę robotę, panno Cecylio. Ona nie może sobie z tem dać rady. Zbrudzi się tutaj jeszcze i nie zechcą ci jej potem odebrać.
Była to pani Józefowa, wdowa czterdziestoletnia, która przyjmowała posługi w tej dzielniecy i którą August Bènard, mąż, prosił żeby przychodziła do nich z początku na dwie godziny z rana, dla zrobienia porządku w domu, kiedy