już rzecz ułożona, niech mu przyprowadzi tylko młodzieńca, umieści go się naprzód w biurze Morange’a, aby sobie mógł zdać sprawę z całego mechanizmu fabryki. I sapał, spluwał, ziejąc tym pomieszanym wyziewem tytuniu, alkoholu i piżma, który przynosił z sobą zawsze od dziewczyn ulicznych; żona tymczasem, która uśmiechała się doń życzliwie, jak zwykle wobec ludzi, od czasu do czasu, skoro pani Angelin odwróciła głowę, rzucała nań zrozpaczone, pełne niezmierzonego wstrętu spojrzenia.
Ponieważ Beauchêne wciąż gadał zbyt wiele, przyznając się, że nie wie, jak daleko postąpiła budowa młockarni, Mateusz spostrzegł, że Konstancya zaniepokojona nadsłuchuje bacznie. Wstąpienie Błażeja do fabryki już ją obeszło niepomiernie, teraz odczuła wielką przykrość, widząc jak mąż jej jest mało świadomym robót, dokonywanych w fabryce; a obok tego przed jej oczyma wciąż stał obraz Noryny, żywe przypomnienie dziecka, obawa nowego jakiegoś porozumienia między tymi dwoma mężczyznami. To też Mateusz, który odgadywał to wszystko, rozpoczął rozmowę o pięknych rezultatach operacyi Gaude’a, opowiedział swoje spotkanie z Cecylią, wreszcie odwiedziny u Eufrazyi. Panie przeraziły się, drżąc całe, choć Beauchêna, podnieconego ogromnie, bawiły nadzwyczaj szczegóły drażliwe, do opowiadania których zmuszał kuzyna
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/696
Ta strona została skorygowana.