Strona:PL Zola - Płodność.djvu/754

Ta strona została skorygowana.

matu, to wspomnienie naszego spotkania się owego dnia kiedy to towarzyszyłam pani Angelin do akuszerki na ulicy Miromesnil i gdzie to spotkałam cię z ową dziewczyną, piastującą znowu dziecko na ręku... Widocznie więc widywałeś się z nią znowu w tych czasach, musisz wiedzieć co się z nią dzieje, czy pierwsze jej dziecko żyje jeszcze i w takim razie gdzie jest i co robi.
Nie odpowiadał wciąż. Wobec gorączkowości jej, która w miarę zadawanych pytań coraz bardziej wzrastała, czuł, że musi się mieć na baczności i zadawał sobie pytanie, jaki mógł być powód tak dziwnego kroku ze strony tej kobiety tak dumnej, tak zamkniętej w sobie zazwyczaj. Cóż to zaszło? Dlaczego próbowała wyciągnąć go na zwierzenia, których wyników nie mógł z góry przewidzieć? Potem kiedy patrzała mu w twarz, przenikając nawskroś bystremi oczyma, szukał w myśli słów życzliwych a wymijających przecież.
— Wprowadzasz mnie w kłopot, kuzynko. A zresztą nie wiem nic takiego, coby cię mogło zająć... Ze względu na twego męża, ze względu na ciebie samą więcej jeszcze, do czegóżby to prowadziło poruszać przeszłość tak odległą?. Wierzaj mi kuzynko, zapomnij o tem co ci ludzie mówić mogli, ty, co masz tyle zdrowego rozsądku, tyle rozumu...
Przerwała mu, pochwyciła jego dłonie, zatrzymała je w obu swoich w uścisku ciepłym i drżą-