Strona:PL Zola - Płodność.djvu/803

Ta strona została skorygowana.

mującą dotąd stosunki z panią Menoux, właścicielką sklepiku z norymberszczyzną w sąsiedztwie.
Zaraz po zerwaniu z Santerrem, w dniu okropnej rozpaczy, kiedy znów swoim zwyczajem odprawiła naraz całą służbę, Walentyna ujrzała ją zjawiającą się najniespodziewaniej, tak pełną skruchy, żalu, z takiemi wylewami przywiązania, z miną tak poważną, że to wzruszyło byłą jej panią. Kiedy wspomniała dawną swą przewinę, Walentyna omal nie rozpłakała się nad nią i kazała jej poprzysiądz przed Bogiem, że już nigdy nie da się tek złapać; bo też Celestyna teraz chodziła często do spowiedzi i komunii, przyniosła nawet od proboszcza z Rougemont świadectwo głębokiej swej pobożności i moralności przykładnej. Świadectwo to ostatecznie zdecydowało Walentynę, która pojęła, jak cenną pomoc mieć będzie w tej dziewczynie teraz, kiedy coraz większym wstrętem przejmowało ją przebywanie w domu, pełnym kłopotów. Na to właśnie, zdanie na nią rządów domowych liczyła z góry Celestyna. We dwa miesiące później, podtrzymując w Lucyi upodobanie w nadmiernych praktykach religijnych, popchnęła ją ona ostatecznie do klasztoru. Gaston nie pojawiał się już u rodziny, prócz w dni urlopu. Andrea więc sama jedna tylko pozostawała w domu, przeszkadzając swą obecnością marzonemu rabunkowi na wielką skalę. I tym to sposobem garderobia-