Strona:PL Zola - Płodność.djvu/813

Ta strona została skorygowana.

poczęło płakać mocno. Podano mu nieco mleka ciepłego. A skoro uregulowano rachunki, rajfurka złagodniała zaraz, widząc, że dla niej pozostanie jeszcze z dziesięć franków za fatygę.
Potem, kiedy już miała się pożegnać, pani Menoux rzekła, ukazując jej Mateusza.
— Ten pan czekał tu, ma do was interes.
La Couteau wybornie poznawała owego pana, jakkolwiek nie widziała go już przez lata całe. Ale nie zwróciła się nawet w jego stronę, wiedziała, że wplątany był w zbyt wiele rzeczy, aby wobec niego nie zachować absolutnej dyskrecyi, tak korzystnej dla własnych jej interesów. To też poprzestała na powiedzeniu:
— Jeśli pan zechce powiedzieć mi o co chodzi, jestem na jego usługi.
— Pójdę z wami — odpowiedział Mateusz — Pomówimy przez drogę.
— Doskonale, to mi bardzo na rękę, bo rzeczywiście bardzo mi śpieszno, mam dziś dużo interesów.
Wyszedłszy, postanowił postępować z nią całkiem otwarcie. Najlepiej było powiedzieć jej wprost czego od niej żąda a potem zapłacić jej za milczenie. Od pierwszych słów zaraz, zrozumiała wszystko. Przypomniała sobie doskonale dziecko Noryny, jakkolwiek nosiła je tuzinami do podrzutków; ale okoliczności niezwykłe, rozmowa ówczesna, jazda fiakrem, wszystko to pozostało w jej pamięci. Zresztą w pięć dni później zo-