między innemi oddana jej inspekcyi. Przejęta serdeczną życzliwością dlatego zgodnego gospodarstwa dwu matek, jak je nazywała, dołożyła ona starań wszelkich, aby, przez lat trzy utrzymać wsparcie miesięcznie trzydziestu franków, przyznane dla dziecka. Potem, kiedy toż doszło do lat trzech, otrzymała dlań wsparcie szkolne, nie licząc bezustannych podarków, jakie im przynosiła w rzeczach, bieliźnie, nawet pieniądzach, miewała zawsze bowiem sumy znaczne nawet, które oddawały do jej rozporządzenia osoby litościwe, po za obrębem administracyi dobroczynności publicznej; sumy takie rozdzielała ona między matki najbardziej zasługujące na wsparcie. I dotąd jeszcze zachodziła tu czasami, lubiła spędzać jaką godzinkę w tym zakątku cichej pracy, rozweselonym śmiechem i figlami dziecka. Tutaj uciekała od świata i mniej czuła nawet własny brak macierzyństwa. Noryna też całowała jej ręce i powtarzała, że gdyby nie ona, gospodarstwo dwu matek nie mogłoby istnieć.
Skoro wszedł Mateusz, powitały go okrzyki radości. I to był ich przyjaciel, zbawca; on to wynajęciem i umeblowaniem tego pokoju położył podwaliny do ich gospodarstwa. Spory ten pokój czysty był, starannie, zalotnie nawet urządzony i utrzymany, o białych firankach u dwu szerokich okien, które nadawały mu wygląd wesoły, kędy wpadały złote smugi światła słonecznego o zachodzie. Noryna i Cecylia pracowały
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/824
Ta strona została skorygowana.