Strona:PL Zola - Płodność.djvu/832

Ta strona została skorygowana.
III.

Róża, rozradowana tem podwójnem weselem, które miało być poniekąd poświęceniem rozgłośnem posiadłości Chantebled, powzięła myśl zgromadzenia całej rodziny w pewną niedzielę, na dziesięć dni przed terminem ślubu. Od samego rana uda się z swym narzeczonym, w towarzystwie całej rodziny na dworzec kolei w Janville po drogą parę, Ambrożego i Andreę, których przywiozą następnie w tryumfie na folwark, na śniadanie. Będzie to, jak tłomaczyła z wesołym śmiechem repetycya przyszłej uroczystości: porozumieją się, ułożą razem program dnia weselnego. I była tak szczęśliwa z tego pomysłu i tyle spodziewała się uciechy z tej pierwszej uroczystości, że Mateusz i Maryanna, którzy ją uwielbiali oboje, zgodzili się na ten jej plan chętnie.
Owo małżeństwo Róży dopełniało szczęścia domu, niby wykwit długiej pomyślności. Była najładniejszą z ich córek, z temi czarnemi włosami, złotawą cerą, twarzyczką świeżą i okrągłą,