ną troskę mają baczną pieczę, by jak się wyrażali: być zawsze w stanie piękna. Malthus’a uznawali, znając jego zasady, z równą pobieżnością, jak Beauchêne, i ceniąc jego hypotezę jedynie ze względu, że czyni nędzarzy odpowiedzialnymi za nędzę w jakiej są pogrążonymi, co odejmowało bogaczom nieprzyjemność zgryzoty i odpowiedzialności za winy. Prawo Malthusa jeżeli zaleca powściągliwość, to nie zaleca oszukiwania natury, zaś Séguin i Santezze przedewszystkiem nad tem rozmyślając i wielbiąc bezpłodność, podniecali swą wyobraźnię, wynajdując coraz to potworniejsze uciechy ciała, będące wprost krańcową rozpustą. Upajając się czarną poezyą i życzeniami końca świata, pragnęli by to nastąpiło w nieznanym dotąd spazmie tak spotęgowanej rozkoszy, by śmiercią darzyła w ostatniem tchnieniu.
— Wiesz pan niezawodnie — rzekł Santezze do Mateusza z chłodną wyższością — że proponowano w Niemczech, by pewien procent nowonarodzonych dzieci ubogich rodziców skazywać na bezpłodność za pomocą operacyi... Byłby to niezły sposób powstrzymania idyotycznego rozmnażania się warstw najbiedniejszych.
Pesymizm literacki tych dwóch ludzi, których miał przed sobą, nie mógł zachwiać przekonań Mateusza, bawiło go to a jednakże z trwogą myślał, jak nieszczęsny wpływ mogą wywierać powieści takiego Santezze’a, głoszącego nienawiść życia
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/86
Ta strona została skorygowana.