W rok później Ambroży i Andrea chrzcili pierwsze swe dziecko, chłopczyka, małego Leoncya. Pobrali się w sześć tygodni po śmierci Róży, całkiem cicho, bez wszelkich uroczystości. A chrzest ten miał być dla Mateusza i Maryanny pierwszą szczęśliwą sposobnością wyjścia z domu; dotąd bowiem wciąż nosili żałobę i nie przyszli do siebie jeszcze po strasznem nieszczęściu, co ich dotknęło. Zresztą zdecydowane było, że po skończonej ceremonii zjedzą sobie tylko śniadanie po prostu u młodego małżeństwa i że potem zaraz rozejdą się wszyscy do swych zajęć. Ponieważ cała rodzina nie mogła się stawić, oprócz dziadka i babki mieli być wyłącznie tylko dwaj najstarsi, Dyonizy i Błażej, ten ostatni z żoną. Beauchêne, ojciec chrzestny, wybrał sobie na kumę panią Sêguin, ta biadna Konstancya bowiem, jak mówił, drżała na samą myśl nawet dotknięcia jakiegoś dziecka, od śmierci ich Maurycego. Przyrzekła jednak, że będzie na śniadaniu, od czego znów Séguin wymówił się grzecz-
Strona:PL Zola - Płodność.djvu/870
Ta strona została skorygowana.
IV.