Strona:PL Zola - Płodność.djvu/885

Ta strona została skorygowana.

Słysząc, że wspomniała mu córkę, począł razem z nią płakać. I teraz mogła już rozpytywać go o co zechce; będzie jej odpowiadał, powie wszystko, pogrążony już w tej wspólnej boleści, na którą ona się powołała.
Zawiadomił ją więc, że w samej rzeczy miał być zawartym akt pewien między Błażejem a Beauchênem; ale nie była to właściwa spółka, ponieważ Beauchêne zaciągnął już na kasę fabryczną znaczne sumy na wydatki, do których przyznać się nie było można. Był to kompletny szantaż, jak mówiono: matka jakiejś dziewczynki, która groziła sądem przysięgłych, podobno zwierzyła się Błażejowi, jako pomocnikowi czynnemu, który prowadził interesa firmy, żądając od niego aby się jej wystarał o pożyczkę; wtedy to młody człowiek sam pożyczył pieniędzy, bez wątpienia pieniędzy, które dawał ojciec jego, Mateusz Froment, rad że może je umieścić w fabryce na imię syna. Dzisiaj, nie mogąc zregulować sytuacyi, postanowiono po prostu podzielić własność na sześć części, aby odstąpić Błażejowi jeden z tych udziałów, jako spłatę zaciągniętego długu. Tenże zostaje więc właścicielem szóstej części, jeśli oczywiście Beauchêne nie odkupi tego udziału w pewnym określonym terminie. Największe niebezpieczeństwo leży w tem, aby zamiast wyzwolić się z tej zależności, nie uległ czasem pokusie sprzedawania kolejno po jednemu tych udziałów,